Tak, Bóg chce radosnych świadków Chrystusa w szpitalach, ale chce też, abyśmy byli świadkami całego potencjału dobra wokół nas. W czasach, w których jest tak wiele złości i wrogości oraz upolitycznienia wszystkiego, dobrze jest odciąć się od medialnych przekazów i zobaczyć prawdziwych pracowników ochrony zdrowia, którzy

Boże mój… Dlaczego jest śmierć? Dlaczego ludzie umierają? Dlaczego tak ciężko jest pogodzić się ze śmiercią najbliższych? Codziennie w drodze do pracy mijam słup ogłoszeniowy, a na nim kilka klepsydr pogrzebowych. Przystaję, czytam i wzdycham do Boga za zmarłymi. Czy tak musiało się stać? Umieranie jest bolesne. Nie tylko dla tego kogo dotyczy, ale też dla bliskich. Nie mogę pogodzić się z tym, że ta śmierć jest, że przychodzi i zabiera. Czasami spokojnie we śnie, niekiedy długo, w cierpieniu, a czasami nagle, boleśnie… Nie ma reguły. Mówi się, że: „Jakie życie, taka śmierć”. Ale czy to prawda? Nie wiem. Nie godzę się na śmierć, ale wiem, że ona mnie czeka, że trzeba będzie odejść z tego świata. To konsekwencja grzechu pierworodnego. Śmierci nie da się zrozumieć. I żeby nie poddać się rozpaczy, trzeba ją zaakceptować i to przez pryzmat zmartwychwstania Jezusa. On ją pokonał. Umarł dla nas i dla nas zmartwychwstał. „Zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1 Kor 15, 54b). Śmierć jest tylko przejściem z tego świata na tamten, a ciało dane tylko na chwilę. Kiedyś pewna matka strasznie rozpaczała, że urodził jej się niepełnosprawny syn. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego? I któregoś dnia, ktoś powiedział jej takie oto słowa: „Ciało, twojego dziecka dane jest tylko na chwilę, ale dusza na wieczność. I choć twój syn ma niesprawne, chore ciało, to jego dusza jest zdrowa i o nią trzeba się zatroszczyć”. Dusza dana jest nam na wieczność. I o nią tu chodzi. Śmierć, jej świadomość, ma nam pomóc przygotować się na tamten świat, na życie wieczne. „Memento mori” – „Pamiętaj o śmierci” to łacińska sentencja przywoływana w zakonie kamedułów. Przywoływana po to, aby życie doczesne, nie wzięło góry nad wiecznym. Wielu mnichów w średniowieczu każdego dnia zasypiało i budziło się w trumnach. Życie z perspektywy trumny z pewnością wyglądało inaczej. Nie było w nim miejsca na bylejakość, na miałkość, kłótnie, pustą złość, frustrację, za którą nic nie idzie, obmowy czy bezpodstawne oskarżenia. Współczesny człowiek ucieka od myśli o sprawach ostatecznych. Ale to nie ma sensu. Nie ma sensu uciekać od śmierci. Ona i tak przyjdzie. „O śmierci, gdzie jesteś o śmierci? Gdzie jest moja śmierć? Gdzie jest jej zwycięstwo?” – śpiewamy w czasie Wielkanocy. „Gdzie jesteś o śmierci?…”. Odpowiedź znajdujemy w dalszych słowach pieśni. A nade wszystko w refrenie: „Zmartwychwstał Pan, Zmartwychwstał Pan, Zmartwychwstał Pan… Jeśli z Nim umieramy, z Nim też żyć będziemy, z Nim śpiewać będziemy… Alleluja, Alleluja”. Śmierć rodzi życie. Śmierć Chrystusa znalazła nowe życie i daje nam nadzieję, że i my je otrzymamy. Kto kocha Chrystusa, ten czeka na śmierć. Ten oczekuje spotkania z Nim, a przedsmak tego spotkania, ba! zjednoczenia z Nim, ma już tu na ziemi, w sakramentach, zwłaszcza w sakramencie Pokuty i Eucharystii. Panie, naucz nas śmierci – chciałoby się rzec za apostołami. Tę naukę odnajdujemy krocząc drogą krzyżową i rozważając dwunastą stację – Pan Jezus na krzyżu umiera. Przy tej stacji człowiek uczy się najtrudniejszego i najbardziej dostojnego momentu życia. Uczy się śmierci. „Nie ma szkół, ani uniwersytetów, w których uczą umierania. Uczyli umierania niektórzy mędrcy” – pisał przed laty biskup Wacław Świerzawski. „Chrystus podniósł akt śmierci do jedynej w swoim rodzaju godności, ponieważ był Bogiem i Człowiekiem. I przesunął moment śmierci dla nas wszystkich z ostatnich chwil życia do momentu chrztu. Dał wszystkim, którzy w Niego uwierzą, łaskę śmierci wtedy, kiedy zanurzeni w wodę i owiani Duchem Zmartwychwstałego, zaczynają nowe życie. Kto jest konsekwentny w tej pierwszej śmierci, dla tego śmierć na końcu życia jest największym szczęściem. Jest zdarciem bielma z oczu i zobaczeniem Oczekiwanego” (W. Świerzawski, „Odgadnąć krzyż”, s. 112). Przy dwunastej stacji drogi krzyżowej, uczy się człowiek największej mądrości ludzkiej. Tutaj otrzymuje pokój i radość – pomimo świadomości, że życie jego zdąża nieubłaganie do końca. Ale warunek jest jeden: żeby nigdy nie dać się odłączyć od Chrystusa. I karmić się Jego Ciałem, w którym jest „zmartwychwstanie i życie” (J 11, 25a; por. 6,51). „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11, 25b). Wierzę w to, Panie, i mam nadzieję, że umierając, żyć będę z Tobą. Agata Łucja Bazak Inne cytaty z tagiem ludzie. Stając w obliczu cudu, zwykle kłamiemy albo się zamykamy. Musimy. Rzeczy niemożliwe wymagają przynajmniej krótkiego milczenia. Jonathan Carroll - Zobacz więcej. Może wszystkie smoki w naszym życiu są księżniczkami, które czekają, abyśmy choć raz postąpili pięknie i odważnie.
Najlepsza odpowiedź KrytykoS odpowiedział(a) o 16:25: To, dlaczego tak jest i dlaczego w ogóle na świecie są cierpienia możemy dowiedzieć się z tego artykułu w całości opartego na Piśmie Świętym: [LINK]Życzę przyjemnej lektury, a w razie pytań służę pomocą. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 16:15 Jakby zabierał tylko tych niekochanych przez nikogo mielibyśmy przeludnienie... blocked odpowiedział(a) o 16:28 Apple... odpowiedział(a) o 16:14 blocked odpowiedział(a) o 16:21 Moim skromnym zdaniem Boga po prostu nie ma. To wymyślona w średniowieczu (czy kiedy tam) bajeczka o jakimś dziadku w chmurkach, którego trzeba czcić i się dla niego wszystkiego wyrzekać, żeby pójść pośmiertnie do nieba. Aż śmieszne, że ludzie biorą to na poważnie i nie mogą nic zrobić w niedzielę, bez przerwy się modlą, sądząc, że to coś się po prostu zdarza, że ludzie umierają. Żadne nadprzyrodzone siły nie mają z tym nic wspólnego. Ty też kiedyś się! EKSPERTpiotrżar odpowiedział(a) o 19:44 Bóg nikogo nie zabiera do siebie, Zgodnie z Listem 1 Jana 4:8 „Bóg jest miłością”.Bóg nie uśmierca ludzi, by potem mieć ich przy tego że umieramy jest grzech pierwszego człowieka Adama"Dlatego jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech — śmierć, " Rzym 5:12 zadek21 odpowiedział(a) o 16:36 Zastanówmy się czy on istnieje . Wiara czyli masz wierzyć w coś czego nigdy nie widziałeś to jest definicja wiary . Podam Ci przykład modląc się o to aby operacja dobrze przebiegła i nagle operacja się udaje to to jest sprawa tego , że się pomodliłem ? nie to dzięki doświadczeniu lekarza. Jeśli ktoś umiera to ma powód. Nic bez przyczyny się nie dzieje. Zabiera kogo chce, także tych których nikt nie kocha wiksjaXD odpowiedział(a) o 22:42 Bóg nikogo nie zabiera, bo go nie ma. Zabiera choroba itp. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Ksiądz Sebastian Picur wyjaśnił. Bóg nie pozwala na krzywdzenie dzieci. Dał nam przykazania, w których zabrania krzywdzenia ludzi, szczególnie tych niewinnych. — odpowiedział.
Cześć, jest całkowicie usprawiedliwione, że niektórzy z was nie wierzą w Boga. Nie wierzyłam wtedy w Boga i jeśli mam być szczera, nigdy bym w Niego nie uwierzyła, gdyby nie dał mi znaku. Wiem, że uważasz to za idiotyczne, ja bym na Twoim miejscu też pomyślał, co mówi ten idiotyczny ezoteryczny... Pokazał mi się, ale nie chcę o tym pisać, moim głównym celem jest to Pytanie brzmi, dlaczego Bóg zabiera mi wszystko, co kocham, to znaczy odebrał wszystkie moje wielkie miłości. Wybacz mi, jeśli znajdziesz jakieś błędy ortograficzne lub cokolwiek innego, w tej chwili widzę trochę niewyraźne z powodu łez. Naprawdę myślę, że taki jest mój los, albo Bóg chce, żebym naprawdę znalazł WŁAŚCIWEGO, albo że nie dostaję miłości. Jaki jest powód tego wszystkiego!? Zawsze staram się być przyjacielski, lubię przekazywać małe kieszonkowe moim przyjaciołom, ale także bardzo przypadkowym osobom. Kocham życie, nawet staram się wyświadczyć ludziom przysługę... W rzeczywistości często ważniejsza jest dla mnie druga osoba niż ja sam, czy to zwykły przyjaciel. Mam 16 lat! Dlaczego czułem tyle bólu w moich miłosnych doświadczeniach!? Miałem już cztery doświadczenia miłosne w Internecie i IRL, ale byliśmy zbyt nieśmiali, żeby się spotkać lub porozmawiać, więc zawsze rozmawialiśmy, ale teraz to tylko nieistotne informacje ... Byłem zraniony zbyt często, obiecuję, że złamany przez mojego "partnera" i niszczyli mnie, raz za razem. Mam teraz kamień w brzuchu i po prostu źle się czuję, czasami naprawdę żałuję, że nie mogę już dłużej czuć miłości ... Chcę wreszcie uciec od tego bólu, zawsze mówi mi się to samo, zawsze powinienem czekać, ale to nie działa, to nadal boli! To życie jest takie złe. Czuję, że nigdy nie będę szczęśliwy. Jestem postacią drugoplanową, osobą, która patrzy na uśmiechy innych ludzi z dołu, jestem osobą, która nigdy tak naprawdę nie istniała dla innych ludzi, po prostu nieistotna w końcu. Jestem głupcem, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość, prawdopodobnie po prostu na to nie zasługuję, nawet jeśli nie znam powodu. Masz na myśli, że myślę pesymistycznie!? W moim przypadku myślę bardziej realistycznie... Udowodnij mi coś przeciwnego, czy uważasz, że nie byłoby moim losem rozpaczać w miłości? Naprawdę nie wiem, co dalej robić, przepraszam, wybacz mi moje bredzenie, prawdopodobnie robię z tego farsę. Chcę znów być szczęśliwy, cholera, chcę poczuć euforię! odpowiedziOdpowiedź od: Tragosso 23:16 Ludzie nie odbierają ci Boga, ale okoliczności, a czasem także jest bardziej realistyczne niż popadanie w ten pomieszany smutek. Zastanów się, dlaczego ktoś zrywa kontakt. Większość ludzi ma powody do swoich działań, które nie zawsze muszą być słuszne w twoich oczach, w oczach innych może być. Masz 16 lat, a nie 60. Masz jeszcze dużo do są częścią życia. Jeśli kochasz życie, zawsze są złe rzeczy, których nie możesz wykluczyć. Zawsze spotykasz w życiu ludzi, którzy nie robią ci dobrze, to jest zupełnie normalne, zwłaszcza gdy jesteś młody i jeszcze nie radzisz sobie zbyt dobrze z takimi od: RevatiKKS 10:14 Jeśli naprawdę ufasz Bogu, nie musisz się już o nic martwić. Ponieważ cokolwiek ci się przydarzy, w taki czy inny sposób okaże się dla ciebie dobre. Oczywiście nie mogę ci powiedzieć, dlaczego zmusza cię do przejścia przez trudny okres. Przyczyn może być wiele. Karma może być przyczyną. Oznacza to, że w poprzednim życiu mogłeś traktować innych w ten sam sposób i teraz możesz doświadczyć tego, jak to jest. Nie ma potrzeby rozpaczać. Ponieważ ta karma się skończyła i mam nadzieję, że się z niej nauczyłeś, traktuj innych ludzi ostrożniej. Więc jeśli to tylko karma, to nie musisz się martwić, ponieważ ta karma się skończyła. Tylko jeśli nie zaakceptujesz swojej karmy lub nie rozwiniesz negatywnych oczekiwań, będziesz przyciągał podobne sytuacje w przyszłości. Innym powodem może być to, że Bóg uratował cię od znacznie większego zła. Kto wie, jak potoczy się związek? Nie jesteś ślepy, rozejrzyj się po świecie. Jak wiele związków, małżeństwa zawodzą. Jest to nie mniej bolesne, jeśli związek istnieje od jakiegoś czasu, może nawet lat - wręcz przeciwnie! Jeszcze jedna możliwość: jest ktoś, z kim możesz pozostawać w szczęśliwym związku do końca życia, ale z jakiegoś powodu nie spotkałeś tej osoby. Jesteś wciąż młody, większość ludzi nie angażuje się w partnera tak wcześnie. Masz wszelkie powody do optymizmu, że nadal spotkasz „ONA”. A skoro wierzysz w Boga, oto najlepsza opcja: Bóg traktuje twoje poszukiwania Go poważnie i trzyma z dala od ciebie wszystko, co mogłoby cię od tego odwieść. On faktycznie spełnia nasze życzenia, nawet jeśli są materialne i krótkowzroczne – możemy się od nich uczyć. Ale jeśli zwrócimy się do Niego poważnie, to On lekceważy to, czego w tej chwili chcemy i daje nam to, co zbliża nas do Niego i nic, co mogłoby nam przeszkodzić w drodze powrotnej do Niego. Nie oznacza to, że musisz być samotny i samotny do końca życia. Ale Bóg może nie spełnić twoich życzeń w kolejności, w jakiej chcesz, ale w sposób, który jest dla ciebie najlepszy na dłuższą metę. Zaangażowany związek może nie być w Bożym planie dla ciebie w tej chwili. Może to być również pewnego rodzaju sprawdzian, z którego możesz nauczyć się cierpliwości i tego, jak bardzo Mu ufasz. Ale jedno jest pewne: kiedy życie wariuje i dzieją się rzeczy, których trudno sobie wyobrazić, wtedy Bóg ma swoje ręce w grze. Albo bezpośrednio, albo pośrednio poprzez naszą karmę, która również raz za razem sprowadza nas z powrotem do sedna faktów dzięki prawom, które od: Cesarz Wilhelm 23:09 Racjonalne myślenie, to wszystko. Przeanalizuj sytuacje, a tym samym zdystansuj się emocjonalnie od nich. Zrób to z punktu widzenia patrzącego, drugiego zaangażowanego lub swojej przyszłej jaźni. Jeśli opanowałeś regionalne myślenie, możesz to zrobić (w moim przypadku 16 lat opowieści o emocjonalnym bólu, depresjach i tęsknocie), zajęło to dobre 4 miesiące. To dużo, ale było warto. Żałowałem, wciąż tęskniłem za tym, co się stało i co się stało, ale coraz bardziej mogłem myśleć dalej. Kolejne kroki są indywidualne… w zależności od od: triunitas3w1 21:53 Wypuść z tego Boga...W tym przypadku masz go w ręku:Skoncentruj się na PRAWDZIWYM życiu, na relacjach face2face! Twoje ciało po prostu chce bezpośredniego, a na pewno także seksualnego kontaktu. To normalne w tym wieku. Jeśli tak się nie stanie, to frustracja jest wielka, jeśli nic się nie dzieje, a tęsknota za „prawdziwą” miłością niezmiernie wzrasta…Znam takie internetowe „relacje” WischiWaschi. Nie wychodzi z tego nic mądrego lub bardzo rzadko. Przynajmniej byłem w podróży od lat i były tylko rozczarowania...Dlatego zwracaj większą uwagę na swoje najbliższe otoczenie, na swoje prawdziwe kontakty! Zawsze zaczyna się od pierwszej chwili, miej oczy otwarte… koniec z internetem! Dużo od: Jeetaaa 23:50 z 16 bliskimi, co jest zdecydowanie możliwe. Zresztą nie sądzę, że Bóg chce, abyś zrobił coś złego, myślę, że chce ci pomóc, abyś mógł ponownie odnaleźć siebie. dobrzy ludzie, którzy dużo pomagają, pokazują wszystkim co jest dobre, zawsze przynoszą radość.. zapomnij o sobie. Myślę, że zapomniałeś zrobić sobie dobrze, bardzo wierzę w Boga i On chce tylko tego, co najlepsze dla swojego ludu. Nie chce, żebyś się zatracił, dlatego zabiera cię od innych. Bądź szczęśliwy z tego, co masz, bądź zadowolony z siebie, daj sobie poczucie celu i uwierz mi, kiedy znów będziesz mógł śmiać się z głębi serca, wszystkie inne rzeczy przyjdą same! napisz mi z kim chcesz porozmawiać więcej! podobne pytaniaDlaczego ludzie wierzą w Boga, a niektórzy nie? Cześć, Wierzę w szczęście, bo wskazuje na to wiele i osobiście przekonałem się. Nie wiem, czy szczęście jest po mojej stronie, osobiście tak nie uważam, ale teraz nie jestem tego w 100% świadomy. Wierzę też w karmę i jest wielu złych ludzi i wiele rzeczy, których nie rozumiemy i nigdy nie zrozumiemy właściwie, możemy wierzyć tylko w niektóre rzeczy. Chodzi mi o to, że może nie powinieneś brać tego życia tak poważnie i po prostu nim żyć, ponieważ nie masz świadomości, jaki raj czeka na tych, którzy czego dana osoba nie potrafi wyjaśnić, jest zwykle określane jako „nieistniejące” i myślę, że to duży błąd. Myślę, że Bóg celowo zaplanował to wszystko w taki sposób, aby chciał sprawdzić, kto w Niego uwierzy. Bóg jest doskonały, podobnie jak jego czyny, jest doskonały. Uważam, że uśpione sekrety wyłaniają się dla tych, którzy na to pozwalają i wierzą w to, przynajmniej tak było dla mnie. Wielu powiedziałoby teraz, że to nonsens i po prostu efekt placebo czy coś takiego, ale może to jest dokładnie to, co Bóg zamierzał, to jest wyzwanie życia. Składa się z twierdzeń i perspektyw wiary. Chodzi mi o to, że ateiści nawet wierzą, że Bóg nie istnieje, ale nigdy nie będą wiedzieć w 100%. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że Bóg istnieje i wielu się z tym nie zgadza, to dobrze, teraz niewiele można zmienić. Chodzi mi o to, że po prostu życie, ludzie, te formy ciał, tyle żywych istot i tyle pięknych rzeczy na świecie, to wszystko wydarzyło się samo z siebie według ciebie!? Idee, życzenia, marzenia, miłość, intuicja, mistycyzm... i wiele więcej, niemniej jednak wielu uważa, że ​​Bóg nie istnieje!? Dlaczego wielu myśli, że miłość istnieje tylko po to, aby zapobiec wyginięciu gatunku!? Człowiek jest obrazem Boga, oczywiście owady czy zwierzęta nie przypominają człowieka, mimo to są wspaniałymi istotami, ale chodzi mi o to, że miłość jest dla ludzi czymś więcej niż zapobieganiem wyginięciu. To był kolejny wspaniały pomysł od Boga, aby zmylić „głęboko” myślących ludzi, aby uwierzyli, że jeśli zwierzęta to robią, to łączą się w pary tylko po to, by zapobiec wyginięciu, a ludzie mogą być tacy sami. Zastanów się głębiej, dlaczego są homoseksualiści, skoro nie mogą się łączyć w pary, a mimo to się kochają? Nie, to nie jest choroba. Dla niektórych jest to paradoks, ale wszystko to jest zamierzone. W końcu możesz tylko wierzyć… Bóg nie rzuca kostką! Taka była teraz moja teza o Bogu. Jak ci się podoba moja praca dyplomowa? Jaka jest Twoja opinia? PS Mam 16 lat i to było moje ostatnie pytanie o losu karmy? Witam, powiem krótko. są ludzie, którzy wierzą w karmę i są ludzie, którzy wierzą w los. Interesują mnie osoby, które wierzą w jedno i drugie? Jak mam sobie to wyobrazić, jeśli los Ci podpowiedział lub pochwalił Twoją drogę i nie wiesz, co zrobić w trudnej sytuacji, np. (znajdujesz 1 milion na podłodze)? Karma: Wolisz go oddać, wtedy przydadzą ci się dobre rzeczy. Los: Powinieneś to 1 mln. znaleźć i zapewnić ci dobre życie. Oczywiście są minusy, takie jak Z karmą nie oddajesz jej, jeśli stanie ci się coś złego. Lub z losem powinieneś mieć 1 milion. Oddawanie, ponieważ to twoje przeznaczenie. Moje pytanie brzmi, czy ludzie wierzą w wyższą moc (Boga (Budda)), czy też jest to paradoks, który ludzie wprowadzili w świat, aby lepiej radzić sobie z problemami? Ps Wierzę w Boga, ale nie w los czy karmę, tylko w to, że Bóg pozwala nam iść własną koncepcje New Age nie pasują do wiary chrześcijańskiej? Po długim czasie ponownie spotkałem starą przyjaciółkę, która po wielu latach zajmowania się tematami duchowymi i ezoterycznymi jest całkowicie znana ze strony chrześcijańskiej. Ponieważ obecnie czytam książkę Rozmowy z Bogiem autorstwa Walsch i ja uznaliśmy tę książkę za bardzo interesującą, potem powiedziała mi, że niemożliwe jest bycie Bogiem przemawiającym do nas, ludzi, w taki sposób. Książka z grubsza wymienia tylko kilka przykładów: - "Nie ma dobra i zła" - "Sami jesteśmy Bogiem, quasi twórcami sami i tworzymy własną rzeczywistość" - "Każdy może rozmawiać z Bogiem, nie potrzebujesz" mediatora "jak Papież" - "Jest życie przed urodzeniem i po śmierci, jest reinkarnacja, nie ma czegoś takiego jak piekło i śmierć, sami to tworzymy" - „Bóg jest wszystkim, co jest i czego nie ma, nie ma niczego, co nie jest Bogiem” - "Bóg chce poznać siebie przez nas ludzi, dlatego istnieje biegunowość dobra i zła, dobra i zła. Aby" poznać "dobre, musi istnieć "zło", ale to tylko złudzenie. - „Możesz robić, co chcesz. Nie ma kar, ale obie konsekwencje” - „Wiele dróg prowadzi do Rzymu” Mój przyjaciel powiedział, że to Szatan chce, abyśmy wierzyli, że możemy wszystko stworzyć sami i sami walczyć, że wierzymy, że jesteśmy Bogiem jest megalomanem, ale tak nie jest, bo TYLKO przez Jezusa Chrystusa możemy iść do Boga dostać tam i nie ma innej drogi. Jeśli zapytasz drogiego anioła stróża, w zasadzie nie wiesz, kto jest na drugiej „linii” i odpowiada na twoje modlitwy. Pójście TYLKO z samym Jezusem ratuje moją duszę od potępienia. Jedyna zależność od Jezusa jest dobra, wszystko inne nie jest. Ale uderza mnie to, że wszyscy chrześcijanie, których do tej pory spotkałem, są całkowicie przemienieni na lepsze. Moja dziewczyna wygląda jak noworodek, totalnie szczęśliwa i pełna sił, pełna życia. Myślę, że chciałbym pokroić kawałek i myślę, że to naprawdę świetne. Ale nie ma też innych tematów niż Jezus Chrystus, ponieważ oddałeś całe swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Ale również uważam, że książka Rozmowy z Bogiem jest świetna i nie znalazłem w niej nic szatańskiego, ale niestety książka nie jest mile widziana przez społeczność chrześcijańską, ponieważ jest to temat New Age, w którym diabeł ma swoją pracę. Dlaczego tak trudno połączyć te dwa tematy. Zasadniczo oboje chcą tego samego. Że znajdziemy ponownie do Boga !!! Że żyjemy w miłości i dzielimy się tą miłością z innymi ludźmi i nie mogę się dogadać z ludźmi? Cześć, Mam 16 lat i jest coś, co bardzo mnie obciąża. Nie dogaduję się z ludźmi, czuję się przy nich nieswojo i to boli, dość żałosne co..!? Zawsze patrzę na ludzi z daleka, nie mam nic innego do roboty, jak tylko leżeć smutno w domu i płakać nad tym, jaka jestem samotna. Czuję się jak przypadkowy obserwator, a wszyscy inni mają rolę... Jestem też bardzo zamknięty w sobie, co też mnie denerwuje. Nie radzę sobie z przejeżdżającymi samochodami podczas biegu, nawet zawsze wracam do domu leśną ścieżką, bo nie chcę, żeby na mnie patrzyły. Innym dobrym przykładem mogą być przerwy w mojej szkole. Otacza mnie tyle ludzi, jakby wszyscy na mnie patrzyli... Tak bardzo tego nienawidzę! Przez długi czas nie mogę nawet spojrzeć komuś w oczy. Moi przyjaciele już myślą, że jestem dziwna. Ale oni nie wiedzą dokładnie, jak się czuję, jak się czuję, jak myślę. Mam też kilku przyjaciół, teraz nic specjalnego. Nigdy też nie mam ochoty rozmawiać z ludźmi ani nie zwracać się do dziewczyny... Nigdy nie podeszła do mnie dziewczyna, którą uważam za interesującą lub do której napisałem. Nie ma dla mnie nadziei, po prostu jestem realistą. Zawsze uświadamiam sobie, że kiedyś będę szczęśliwa, ale nie, zawsze taka jestem. Dziewczyny niczego ode mnie nie chcą, nikt mnie nie pyta, czy chcę coś z nimi zrobić, nic i nikt..! Czy naprawdę jestem takim frajerem!? Jestem dobrym człowiekiem, coraz bardziej zaczynam nienawidzić tej rasy ludzkiej, zwłaszcza młodzieży. Wygląda na to, że moim przeznaczeniem jest być samotnym... Ten świat jest taki zimny. Tęsknię za przyjaźnią i szczęściem, za zadowoleniem i bezpieczeństwem, za miłością. Dziękuję za uwagę...! PS Wybacz, jeśli nie ma paragrafów, po prostu pisz na moim telefonie komórkowym i jakoś paragrafy nigdy nie trafiają tutaj, przynajmniej nie są mi Czy istnieje grzech, którego Bóg (Jezus) nie wybacza? Przez śmierć Jezusa na krzyżu wszyscy, którzy w Niego wierzą są „usprawiedliwieni” – Czy istnieje grzech, który nie jest odpuszczony?Czy ludzie, którzy wierzą w boga, są szczęśliwsi niż ci, którzy nie wierzą? Chciałbym to wiedzieć! czy wiara jest drogą do szczęścia? nie wierzyć, aby nie być szczęśliwym? Ateiści mówią, że tylko samotni i smutni ludzie wierzą w Boga, dlaczego światowe gwiazdy wierzą w Boga, który ma wszystko? Czy Bóg nie dociera do serc KAŻDEGO? Co myślisz o Bogu lub w co wierzysz? Byłbym bardzo zainteresowany tym, co inni ludzie wierzą o Bogu. Czy wierzysz w Boga, los, karmę itp. Czy naprawdę istnieje, czy jest to tylko coś, co daje ludziom pewne bezpieczeństwo. A co myślisz o życiu pozagrobowym?Wierzysz w Boga bez religii? Jak nazywasz ludzi, którzy wierzą w Boga, ale nie w żadną religię?Jak Bóg mi wybacza? (grzech, uwierz) Witaj kochana społeczność. Zastanawiam się, jak lub czy Bóg przebaczy moje grzechy. Właściwie to nie było nic złego (obraźliwe itp.). Czuję, że Bóg mnie za to nienawidzi. Odkąd „grzeszyłem”, miałem wrażenie, że prześladował mnie pech (kiedy ostatnio miałem szczęście). Jak Bóg mi wybaczy itp. Lg NeiaaCzy są lub zawsze byli ludzie, którzy nie chcą, aby Bóg istniał? Religia daje nadzieję. Często jest to argument ludzi, którzy nie wierzą w Boga. Co utrzymuje ludzi przy życiu, jeśli nie wierzą w Boga? Wiele osób, które są ci bliskie, umiera. Czy źli ludzie są źli? Jeśli źli ludzie są szczęśliwi, czy powinni być źli? Czy nie byłby to dowód na istnienie Boga lub różnych religii, które powstały? Dlaczego nie ma jednej prawdziwej religii?Czy Bóg przebacza dzieciom? Witam, czytam gdzieś, że Bóg przebacza wszystkim dzieciom. Tak więc np. Jako dziecko ukradłeś lub zrobiłeś coś gorszego lub gorzej, a kiedy jesteś dorosły i nie robisz nic złego, wybacza ludziom. Ponieważ dzieci podobno nie wiedzą, co robią. Czy to prawdziwy Bóg, ludzie wybaczają dzieciństwo?Czy jako prawosławny chrześcijanin możesz / możesz wierzyć w los? Bóg dał nam wolną wolę, ale czy w chrześcijaństwie też jest los, czyli czy Bóg ma w tym rękę? Z góry dziękuję. PS: Proszę tylko o konkretne odpowiedzi na moje pytanie, a nie o to, czy w ogóle istnieje Bóg, czy nie. ;)Wiara i bóg? Co mogą zyskać ludzie, którzy wierzą w boga, w porównaniu z ludźmi, którzy w boga nie wierzą? Co mogą stracić ludzie, którzy wierzą w boga?
Horrory – nowości na jesień 2023 roku (lista premier) Poniżej znajdziecie listę najciekawszych filmwo-serialowych nowości grozy, które ukażą się w nadchodzącym sezonie halloweenowym
Dla wielu naszych współczesnych wiara w Boga wszechmocnego i wszechwiedzącego nie da się pogodzić z daną ludziom prawdziwą wolnością wyboru. Skoro Bóg wie wszystko, co ma się wydarzyć, i jeśli ma jakieś plany dla swego stworzenia, po co łamać sobie głowę i wysilać się, żeby dokonać właściwego wyboru? Przede wszystkim pojęcia „projekt” albo „plan” Boży nie oznaczają czegoś w rodzaju księgi, gdzie wszystko z góry zostało zapisane. Chodzi po prostu o to, że istnienie świata i nasze własne życie nie są wynikiem jakiegoś przypadku, że istniejemy w jakimś celu. Bóg stworzył świat i ludzi, abyśmy mogli nawiązać z Nim więź, aby podzielić się z nami swoim życiem. Tak mówi o tym stary hymn: „W Chrystusie Bóg nas wybrał przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem w miłości.” (List do Efezjan 1, 4). Wszystkie wydarzenia, w których Bóg objawia się ludziom, układają się w porządek logiczny, nie chronologiczny. Polega on na tym, że Bóg pragnie dawać nam pełnię życia w komunii z sobą. To właśnie jest Jego „projekt”, jedyna jego wola, i nie jest ona niczym innym, jak wyrazem Jego miłości. To pragnienie dawania miłości wyraża się w wielkiej różnorodności osób i sytuacji. Objawia się przede wszystkim darami, jakimi Bóg obdarza swoje stworzenia. W tym, co dotyczy ludzi, jednym z największych darów jest zdolność dokonywania wyborów, wolność działania. Ten dar jest istotny, ponieważ Bóg pragnie, żebyśmy odpowiadali miłością na Jego miłość. Wymuszanie lub sterowanie naszymi wyborami byłoby całkowitym przeciwieństwem Jego planu, ponieważ uniemożliwiałoby miłość. Błąd wiary, która sądzi, że wszystko zostało ustalone, jest efektem pomylenia Boga takiego, jakim On jest, z czasem, który jest stworzony. Bóg nie jest podporządkowany naszemu czasowi. On nie istnieje ani „przed”, ani „po”, On Jest. W Ewangelii według świętego Jana Jezus mówi: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM.” (J 8, 58). Punktem spotkania Boga z nami może być tylko chwila obecna, ktoś nawet nazwał Boga „wiecznym teraz”. Bóg nie stworzył świata po to, żeby później usunąć się w swoje „wspaniałe odosobnienie”. Przeciwnie, przez swojego Ducha przeżywa każdą chwilę naszego życia razem z nami, dodaje nam odwagi, byśmy je wiedli w jak największej harmonii z wolą Jego miłości. Boży plan wcale nie jest z góry ustalony, przeciwnie, polega na tym, że wspólnie z Nim tworzymy minutę po minucie przez całe nasze życie, starając się w pełni odpowiadać na dar Jego miłości solidarnością i służbą innym ludziom. Co dla człowieka wierzącego oznacza wolność wyboru? Wolność jest rozumiana na wiele sposobów. W naszych czasach chętnie podkreśla się aspekt wyboru – być wolnym, to znaczy móc samodzielnie decydować, kim chce się być i co chce się robić. Takie myślenie idzie aż tak daleko, że dla niektórych osób Bóg mógłby być wrogiem człowieka, ponieważ rościłby sobie prawo do tego, by dyktować mu, jak powinien się zachowywać. W rezultacie wiara pozbawiałaby nas wolności. Aby w pełni zrozumieć wolność, trzeba odróżnić dwa poziomy. Na pierwszym poziomie wolność polega na dokonywaniu wyborów, których nie ograniczają okoliczności zewnętrzne. Bóg, stwarzając istotę ludzką na swoje podobieństwo, obdarzył ją zdolnością dokonywania wyboru. Nic w nas nie jest z góry zaprogramowane. Aby się rozwijać, musimy podejmować kroki, których nikt za nas nie może wykonać. I, jak często zwykło się mówić, nawet rezygnacja z wyboru jest wyborem! Ta zdolność wybierania, sama w sobie dobra i niezbędna, nie wystarczy, aby osiągnąć prawdziwą wolność. Trzeba dokonywać wyborów ze względu na coś, nasze działania zmierzają do jakiegoś celu. Abyśmy stawali się naprawdę wolni, tym celem powinno być stawanie się tą osobą, którą naprawdę jesteśmy, pełne rozwijanie naszej tożsamości. Widać, że koncepcja wolności, która zachęcałaby nas do robienia byle czego, jest wadliwa, nawet w planie czysto ludzkim. Istnieją wybory, które nas pomniejszają. Jeśli sięgnąć po przykład skrajny – ktoś, kto w sposób „wolny” postanawia się narkotyzować, a nawet popełnić samobójstwo, podcina gałąź, na której siedzi i pozbawia się możliwości podejmowania jakichś następnych decyzji, które mogłyby przynieść mu szczęście. „Przenikasz i znasz mnie, Panie”, śpiewa psalmista (Psalm 139, 1). Skoro stwórca serca ludzkiego jest Tym, kto zna je lepiej niż ktokolwiek inny (zob. Księga Jeremiasza 17, 9-10), przy Jego pomocy będziemy w stanie dokonywać wyborów, które poprowadzą nas do naszej prawdziwej tożsamości, a więc do prawdziwego szczęścia. Bóg pomaga nam najpierw swoim Słowem, które wskazuje nam pewny sposób postępowania i które osiągnęło pełnię w życiu Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Dalej pomaga nam zsyłając do naszego wnętrza swojego Ducha, owoc śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Ufając Bogu i starając się podążać Jego drogami, nie wyrzekamy się swojej wolności – wykorzystujemy naszą zdolność wolnego wybierania, aby stawać się naprawdę sobą dzięki więzi ze Źródłem naszego istnienia. Tworzymy przestrzeń, w której w pełni może rozwijać się życie ludzkie w nas i wokół nas.
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki: Teraz jest Cz wrz 07, 2023 15:08: Strona główna forum » Wiara » Wierzyć, nie wierzyć?. Strefa czasowa: UTC + 1 Kiedy umiera bliska nam osoba: mama, mąż, brat wali się cały nasz świat. Nie rozumiemy i nie potrafimy zaakceptować takiej straty. Co wtedy, gdy w cieniu tej straty funkcjonuje także mały człowiek, który rozumie ją jeszcze słabiej niż my? Żałoba, szczególnie ta wczesna, to czas w którym z wieloma sprawami sobie nie radzimy (i mamy do tego prawo), nie potrafimy zatroszczyć się o siebie tak jak na co dzień. A oto musimy otoczyć szczególną opieką małego człowieka, dla którego śmierć osoby, która także jemu była bliska jest czymś abstrakcyjnym, z czym najczęściej styka się po raz pierwszy. Jak to zrobić? Czy w tej trosce jest miejsce na to, aby zabrać dziecko na pogrzeb? Naprawdę wiem, że sprawowanie nawet standardowej, codziennej opieki nad dzieckiem tuż po stracie bliskiej osoby jest niezwykle trudna. Niestety, wiem to aż za dobrze. Ja byłam jednak w o tyle łatwiejszej sytuacji, że pod opieką miałam niemowlę, które z powodu ciężkiej choroby Dziadka, widywało się z nim stosunkowo rzadko. Nie musiałam mu niczego tłumaczyć ani też pomagać mu w przejściu przez żałobę. Musiałam tylko funkcjonować tak, aby nie przytłoczył go mój ból po stracie, której nie był w stanie zrozumieć. Prawdę mówiąc, tylko to że musiałam zająć się Ignacym sprawiło, że byłam w stanie trzymać się w kupie. Przyznam, że właściwie nie zastanawialiśmy się szczególnie nad tym, czy powinniśmy zabrać dziecko na pogrzeb. Mając takiego malucha, zabierasz go z sobą wszędzie i właściwie była to automatyczna decyzja. Dodatkowo miałam świadomość, że kiedy ja nie będę w stanie się nim zaopiekować i zadbać o jego samopoczucie zrobi to mój narzeczony. Pojecie śmierci Maluch do około drugiego roku życia nie jest w stanie zrozumieć sytuacji śmierci bliskiej osoby. Decyzja o tym, czy zabrać dziecko na pogrzeb bazuje wtedy właściwie na tym, czy tego chcemy oraz czy jesteśmy w stanie zapewnić mu w tym czasie właściwą opiekę. Sytuacja jest bardziej skomplikowana, kiedy mamy do czynienia z kilkulatkiem. Dziecko w tym wieku sporo już rozumie, ale cały czas poznaje świat. Rodzice, pragnąc chronić je przed przykrymi doznaniami, bardzo chętnie pokazują mu jego pozytywne aspekty, pomijając te przykre, jak śmierć. Często nawet kiedy umiera pies lub chomik dziecko słyszy, że pojechał na wakacje, farmę itd. Jednak kiedy umiera bliska dziecku osoba, nie możemy udawać, że wyjechała i wróci. To jest po prostu kłamstwo, i to z tych wybitnie szkodliwych. Zanim zdecydujemy, czy zabrać dziecko na pogrzeb, musimy najpierw podjąć się wytłumaczenia mu, co właściwie się stało. Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci? Nie powinniśmy używać w rozmowie z dzieckiem wszystkich łagodnych określeń śmierci, jak np. odeszła, zginął, poszła do nieba itd. Takie określenia, choć zupełnie oczywiste dla dorosłych, mogą być dla dziecka niezrozumiałe. Dodatkowo mogą mu zasugerować, że taka strata jest odwracalna. Odeszła, ale wróci. Zginął, ale możemy go poszukać. Poszła do nieba, ale może przyjść z powrotem. Choć może to być dla nas trudne, dziwne, a nawet makabryczne, powinniśmy wytłumaczyć kilkulatkowi, na czym polega śmierć. Możemy nakreślić aspekty fizjologiczne: człowiek nie oddycha, jego serce przestaje bić, nie rusza się itd. Najważniejsze jednak, abyśmy powiedzieli dziecku, co to oznacza dla niego: że nie może już zobaczyć, odwiedzić babci czy pobawić się z tatą. W tym przypadku najlepiej jest mówić najprościej, czyli że bliska mu osoba umarła, już jej nie ma i nigdy nie wróci. Dlaczego to trudne? Bo to słowa, które nie chcą nam przejść przez gardło jeszcze długo po stracie bliskiej osoby. Słowa, których wypowiedzenie sprawi, że sami musimy w nie uwierzyć. Nie chcemy użyć ich wobec dziecka, bo boimy się, że ich usłyszenie będzie dla niego tak bolesne, jak dla nas. Tymczasem właśnie takich, szczerych i prostych słów potrzebuje dziecko, aby zrozumieć, co tak naprawdę się stało. Dziecko może zadawać trudne pytania w związku z stratą bliskiej osoby: Dlaczego ludzie umierają? Czy każdy umrze? Czy mama też umrze? Czy ja umrę? Powinniśmy przed rozmową z dzieckiem przygotować się do zmierzenia się z nimi. Dziecko na pogrzebie Kiedy rozpoczynałam dyskusję na blogu wspominałam Wam, że ten temat jakiś czas temu chodził mi po głowie. Mam młodszego, kilkuletniego Brata. Właśnie dlatego bardzo mocno zastanawiałam się nad tym, czy zabrałabym go na pogrzeb Taty, gdyby decyzja należała do mnie. Ani przez chwilę nie były to jednak łatwe rozważania. Kiedy zapytałam Was, czytelników, o to czy zabralibyście dziecko na pogrzeb bardzo wielu z Was odpowiedziało, że nie, ponieważ taka sytuacja może być dla dziecka zbyt trudna. Nie powinno ono oglądać smutnych i płaczących ludzi, bo będzie miało złe wspomnienia albo nawet traumę. Tylko że dziecko będzie cierpiało i będzie ze smutkiem wspominało stratę kogoś bliskiego, niezależnie od tego czy zabierzecie je na pogrzeb, czy też nie. Przecież, podobnie jak Wy, straciło osobę, z którą było związane. Podobnie jak Wy, odczuwa smutek i rozżalenie, mimo że może okazywać je w zupełnie inny sposób. I podobnie jak Wy, ma prawo się z bliską sobie osobą pożegnać. Jeśli dziecko wyraźnie powie nam, że nie chce uczestniczyć w pogrzebie, to oczywiście należy jego wolę uszanować. Trzeba jednak wytłumaczyć mu, na czym taki pogrzeb polega i dlaczego go organizujemy tak, aby faktycznie miało możliwość świadomie taką decyzję podjąć. W dyskusji pojawiło sporo głosów osób, które właśnie jako dziecko nie miały prawa decyzji co do uczestnictwa w pogrzebie i nawet w dorosłym życiu mają żal do rodziców, że nie mogli pożegnać bliskiej osoby. Decyzja o tym, czy zabrać dziecko na pogrzeb nie powinna zatem należeć tylko do nas, ale też do samego dziecka. Oczywiście, kiedy zamierzamy zabrać kilkulatka na pogrzeb, powinniśmy go do tego odpowiednio przygotować. Opowiedzieć o tym, czym właściwie on jest, co będzie działo się w trakcie, a także jak i dlaczego mogą zachowywać się ludzie. Mam wrażenie, że bardzo trudne wspomnienia, związane z uczestnictwem w pogrzebie w wieku dziecięcym, wynikają przede wszystkim z nieodpowiedniego przygotowanie przez rodziców lub nawet jego braku. Osobną kwestią jest jednak zabieranie dziecka do otwartej trumny. Taki widok rzeczywiście może być dla dziecka szokujący i trudny do zniesienia. Większość z Was, kiedy opowiadało, że ma ciężkie przeżycia, związane z uczestnictwem w pogrzebie, właśnie widok zmarłej osoby wskazywała jako najcięższe z nich. Ja ogólnie jestem przeciwna otwieraniu trumny w trakcie pogrzebu (uważam, że w pewien sposób uwłacza to godności zmarłego). Zdecydowanie lepiej, abyście Wy wspólnie z dzieckiem zapamiętali bliską osobę taką, jaka była za życia. Pozwól dziecku się pożegnać Są jeszcze inne powody dla których warto, choć to niełatwe, zabrać dziecko na pogrzeb. Jednym z nich jest to, że pogrzeb może pomóc mu urealnić pojęcie śmierci i lepiej zrozumieć pojęcie straty. Dodatkowo pogrzeb dla nas samych stanowi pewnego rodzaju domknięcie procesu pierwszych dni żałoby. Ważne, aby dziecko też miało taką możliwość uczestniczenia w wszystkich jej elementach, aby było mu łatwiej poukładać ją sobie w głowie. To naturalne, że rodzice chcą ochronić dziecko przez cierpieniem, związanym z stratą i uczestnictwem w pogrzebie. Równie naturalna jest jednak śmierć. Czy tego chcemy, czy nie, jest i będzie częścią naszego życia i dziecko, prędzej czy później, się z nią zetknie. Nie chodzi o to, że mamy na siłę opowiadać trzylatkowi o tym, że ludzi umierają. Kiedy jednak strata bliskiej osoby sama pojawi się w jego życiu, to naszym obowiązkiem jest mu tą stratę wytłumaczyć i pomóc zrozumieć, co się stało. Do tego potrzebny jest udział dziecka w wszystkich etapach śmierci, także w pożegnaniu. Dylemat nie powinien zatem dotyczyć tego, czy zabrać dziecko na pogrzeb, ale tego, jak je odpowiednio do niego przygotować. Co sądzisz o zabieraniu dzieci na pogrzeby? Czy Ty zabrałabyś/zabrałbyś swoje dziecko na pogrzeb? Może byłaś/byłeś już w takiej sytuacji? Jaka była Twoja decyzja? Opowiedz mi o tym w komentarzu. Dziękuję za Twoje odwiedziny na mojej stronie! Chcesz być na bieżąco? Polub mój profil na Facebooku lub Instagramie i nie przegap żadnego wpisu! . 60 734 624 424 508 360 796 497

dlaczego bóg zabiera nam najbliższych