Tłumaczenie hasła "z tobą" na niemiecki. mit dir jest tłumaczeniem "z tobą" na niemiecki. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Jestem prawie pewien, że Tom nie chce z tobą rozmawiać. ↔ Ich bin mir ziemlich sicher, dass Tom mit dir nicht sprechen möchte. z tobą.
"Bo warto żyć"... Uważasz,że wszystko przeżyłeś i wszystko już znasz, że tylko kres przed tobą i ostatni czeka Cię marsz myślisz, że wszystko minęło i było, Co miało być to się zdarzyło i nie ma już nic lecz to nie znaczy wcale, że nic nie czujesz, Niczego nie pragniesz i nie potrzebujesz, przecież sobą jesteś dalej i ciągle masz marzenia i nadzieje wielkie Do spełnienia, bo jeszcze żyjesz, bo jesteś jeszcze i przed sobą nie ukryjesz prawdy tej bezsprzecznej, Ze dopóki starczy sił dopóki życie trwa chcesz pełnią życia żyć i z losem w kości grasz, Bo dla pięknych życia chwil naprawdę … warto żyć...
„Byłem z tobą na chwilę, ale nie umiem się do tego przyznać. Nie myśl o mnie jako o kimś złym, przecież „. Więc, proszę, następnym razem, kiedy zadzwonisz, miej odwagę, by nazwać swoje uczucia. Miej odwagę, by powiedzieć wprost, o co ci chodzi, co takiego się wydarzyło w twoim życiu, że ze mnie zrezygnowałeś.
Godz. 7:00 dzwoni budzik…Zanim go wyłączę dostrzegam niebieskie migające światełko sygnalizujące nowe wiadomości na instagramie. Dajcie mi kawę!!! Now! Mmmmm…Jest. Stoi jak zawsze na kaloryferze w łazience. To taki nasz rytuał <3 Karol wstaje 30 minut wcześniej niż ja i tuż przed wyjściem do pracy zaparza mi kawę. Kocham ten zapach, smak i kocham mojego meża za tą codzienna czułość i troskę. Ok, kawa wypita pomiędzy porannym prysznicem, a malowaniem kreski na powiece. Czas obudzić dzieci. Boże!! Daj mi siły! Dlaczego każdy poranek musi być walką o przetrwanie?! Ile razy można powtarzać :”szybciej, „zjedz śniadanie”, „ubierz się”, „uczesz się”…? Nerwy puszczają mi około godziny 8:00 i zaczyna się wszechobecny wrzask. Pakuję torbę na siłownię, lunch boxy, plecaki i biegiem na ostatnią chwilę do samochodu. Aha! W międzyczasie fotki na insta w stroju sportowym i outfitu na resztę dnia. Dziewczyny zawsze pytają gdzie kupiłam to czy tamto, więc wrzucam zdjęcia na story, oznaczam sklepy i nagrywam codzienne „dzień dobry w biegu”. Po co? Bo są ludzie, którzy po prostu na to czekają, ami świetnie wychodzi dawanie siebie innym 😉Jak każdego dnia- biegiem do szkoły i dalej autem na poranną zmianę do pracy, gdzie przez półtorej godziny latam na miotle (a dokładnie na odkurzaczu,mopie i ścierce). Na dzień dobry zanim zacznę wypijam mocną czarną kawę, a następnie drugą „double shot” zaraz przed wyjściem na siłownię. To już 3 kawy, a nie ma jeszcze 11:00… Godz. 11:00- czas na plac zabaw, czyli witaj siłownio <3 To jest zdecydowanie mój ulubiony moment dnia- czas tylko dla mnie. Czas w którym nigdzie się nie spieszę, jestem w pełni skoncentrowana. Pomijam rozgrzewkę, bo latanie na miotle zupełnie wystarczy 😉 Najpierw trening siłowy, a po nim kardio, rozciąganie oraz filmik na instagaram ku motywacji. Szybki prysznic, make up, na story nagrywam kilka zdań po treningu i o godz. 14:00 ląduję w domu. Przygotowuję coś do jedzenia…Jak zwykle jem na stojąco, bo w międzyczasie odpisuję na wiadomości i piszę posta co zajmuje mi wieki i dodatkowo „bo samo się nie zrobi” rozładowuję zmywarkę itd. O 14:45 wsiadam do auta i jadę do przyjaciółki na kawę (4)przed odebraniem dzieci ze szkoły. W drodze po Szarańczę kombinuję jak koń pod górę co zdrowego zaserwować im na obiad, ale dociera do mnie, że na talerzach zapewne jak zwykle wyląduje makaron i pierogi. No trudno…ważne, że jedzą. Na szczeście Karol nie wybrzydza. Chętnie zjada co mu podam, więc na szybko gotuję więcej makaronu i wstawiam łososia do piekarnika (mrożonego, bo zapomniałam go wczesniej wyjąc). Po obiedzie szybka kawa(5) z mężem i ubieram sie do pracy- zaczynam o 18:00 i zaraz po przyjeździe zaparzam świeżo mieloną, pachnącą kawę(6) z ekspresu i ruszam do boju. Moj telefon nieustannie miga i wydaje dzwięki, ale w pracy nie mam najmniejszej szansy odpowiedzieć na wiadomości. Biegam pomiędzy stolikami, przyjmuję zamówienia, odpowiadam na dziesiątki pytań, dostarczam jedzenie, sprzatam, przygotowuję desery, napoje, przyjmuje płatności…O godz. 20:00 mój zegarek informuje mnie, że mam już za sobą 13 a do końca zmiany jeszcze 3 godziny. W międzyczasie zjadam pizzę, żeby nie paść na twarz i zapalam relaksującą fajeczkę. O godzinie 23:00 wsiadam do auta i nagrywam na story update dnia. Codziennie dostaję wiadomości pt.” Ewka lubie Cię słuchać! Gadaj do nas więcej”.W domu zamieniam z Karolem kilka zdań; jak zawsze zasnął na kanapie czekając na mój powrót <3 W łóżku ląduję ok 23:45 ale nie chce mi się spać, chociaż zmęczona jestem okrutnie. Zakładam słuchawki i słucham muzyki do godziny 1:00. Wreszcie zmuszam się do snu, bo za 6h pobudka. Jutro w planach zakupy spożywcze zaraz po siłowni (oczywiście będąc w sklepie nagrywam na story aktualne promocje i „ciekawostki”) Słucham muzyki i analizuję miniony dzień…Cóż, znowu wrzeszczałam na dzieci z rana. W pośpiechu zapomniałam plecaka Filipa, a na siłowni okazało się, że nie spakowałam ręcznika i musiałam ratować się tym, który rozkładam na macie do rozciągania. Po szkole Martyna miała mieć karę za zachowanie, ale o tym też zapomniałam. Zapomniałam też umówić się do lekarza i zadzwonić do sądu. Obiad był byle jaki, a moja dieta też pozostawia wiele do życzenia, szczególnie ta garść czekoladek przed pracą. W domu panuje chaos, choć Karol bardzo się stara. A do tego tak bardzo bolą mnie oczy, stopy i kręgosłup…Dobranoc…Nowy rok- Nowa ja Zero kawy, zero fajek, zero słodyczy i pustych karbów w postaci pizzy i makaronu. Zawieszam też konto na instagramie. Codziennie komplet witamin i minimum 500 ml świeżo wyciskanego soku z warzyw i owoców. Intermittent fasting 18/6 na pełnych zasadach. Treningi zacznę gdy dzieci wrócą do szkoły, Czuje się fatalnie. W ogóle nie odpoczęłam przez święta, bo w zasadzie, albo byłam w pracy, albo stałam w kuchni piekąc ciasta. Mało tego Filip złapał wysiękowe zapalenie ucha, a Martyna to wcielenie diabła. Nie piję kawy i póki co z tego powodu bardzo boli mnie głowa. Bólu pleców też już nie wytrzymuję i odwiedzam sąsiadkę masażystkę, która bez skrupułów masakruje moje plecy rozcierająć łokciami grudy zbitych mięśni i kończy tortury bańkami chińskimi pozostawiając na moich plecach czarne siniaki, a na twarzy rzekę łez. 3 stycznia z okazji urodzin Karola zabieram go do kina i na kolację- tortu nie upiekłam, bo Karol też zrezygnował ze słodkości i kawy. Dziećmi zajmuje się w tym czasie sąsiadka <3 Karol wybrał film Aquamen 4D podczas, którego nieźle zmarzłam…W zasadzie zmarzłam jak diabli! Tryskająca woda, podmuchy wiatru i ciąłe wstrząsy…Dwa dni później rozkłada mnie taka grypa, że nie wiem jak się nazywam. Nie jestem w stanie iść do pracy, a to znaczy, że jest ze mną naprawdę źle. Dni mijają, a ja nie mogę dojść do siebie. Kawy zero, fajek zero, słodyczy zero, ale zaczyna dziać się cos dobrego- codziennie gotuję fantastyczne obiady( poza jednym dniem, który spędziłam w łóżku) Tęsknię za instagramem…Przyłapuję się na tym, że gdy widze coś ciekawego chwytam za telefon żeby nagrać story i o tym opowiedzieć. Ale mam jeszcze @evascakeimaginarium i nareszcie czas na publikację zdjęć moich tortów. Pieczenie tortów to moja ogromna pasja i czas najwyższy poświęcić jej należny czas. Niestety mój pożegnalny post na instagramie nie dotarł do wszystkich i skrzynka konta @evascakeimaginarium też pęka w szwach. Pod postami pojawiają się pytania co się stałoo z kontem @mum_ewka_konewka. Skrzynka mailowa pełna…Od tego przecież „uciekłam”. No własnie- instagram. Nawet nie wyobrażałam sobie jak ogromny wpływ ma na moje życie. Codzienne posty, story, komentarze, wiadomości, raportowanie treningów, żeby moi insta friends czerpali motywację. Posty z poleceniem produktów, które lubię i inne mniej lub bardziej ważne wpisy. Czytanie komentarzy, na które kompletnie nie mam czasu odpowiedzieć, co sprawia, że mam do siebie żal. W skrzynce non stop ok 200 nieprzeczytanych wiadomości o tak różnej treści, a jednoczesnie z wciąż powtarzającymi sie pytaniami i prośbami. Na odpowiadanie na nie nie mam czasu. Robię co mogę i odpisuję przynajmniej na kilka zaraz po przebudzeniu i i przed pójściem spać. Drażni mnie to. Denerwuje. Z jednej strony bez tych ludzi pewnie już dawno dałabym za wygraną w walce o „lepszą wersję siebie”. Z drugiej jednak… No cóż…Złośliwych komentarzy i wiadomości nie brakuje i choćbym dostała 100 pozytywnych, to czasem jedna wredna jest w stanie zrujnować dzień. Byłam na to uodporniona, do czasu…Mało tego ludzie potrafią być na tyle bezczelni (inaczej nie umiem tego nazwać)że piszą do mnie abym przesłała im linki do przepisów np. z kwestii smaku na cos co kiedyśtam robiłam…Ja się pytam co?! Dlaczego niby miałabym poświęcać swój czas na coś co ten ktoś może zrobić sam? No taaaaaak…”Daj palec…”.Ponadto nie wiem co dzieje się u moich znajomych z instagrama, bo z braku czasu przeglądam na szybko 10 najnowszych postów…Z tych dziesięciu osiem to reklamy produktów, które dostaje się za free w ramach Absolutnie nie widzę w tym nic złego pod warunkiem, że owe posty poza zdjeciem zawierałyby treść. Mało co drażni mnie tak bardzo jak fotka + ” miłego dzionka słonka” i 30 hashtagów… Ja chce wiedzieć co to jest, czy warto, jakie są Twoje obiektywne odczucia…Chce wiedzieć co się u Ciebie dzieje…Uświadomiłam sobie, że ostatni wpis na blogu zrobiłam kilka miesięcy temu. Wstyd! Jest mi tak strasznie przykro. Nie z powodu „braku ruchu na stronie”, a z tego, że bloga stworzyła dla mnie cudowna Lucyna @projektlucy i czuję, że bardzo ją okazji Nowego Roku zrobiłam rachunek sumienia. Podsumowując: – jestem ciągle zła, bo zaniedbuję rodzinę i siebie, a nawet ludzi z instagrama, którzy liczą na moją odpowiedź – jestem smutna i rozżalona, bo pomimo wszelkich starań, bycia prawdziwą Ewką wciaż odbijam się od ściany hejtu za wszystko i wiadomości o treści „jesteś insta lalą”, beznadziejną matką”, fajna jesteś, ale te brwi…” -jestem zmęczona psychicznie i fizycznie, bo jak każdy człowiek mam uczucia. A może nawet mam ich wiecej i czuję bardziej niż przeciętny Kowalski. -CIĄGLE NIE MAM CZASU!!! -praktycznie nie gotuję. Brakuje mi weny, nie chce mi się – nawet tortów nie piekę, bo kiedy? -Instagram działa mi na nerwy. Stos bzdur i ustawionych fotek bez przekazu. -przytyłam! Jak cholera! – w domu ciągle panuje przysłowiowy „burdel’ -mam tyle zaległych spraw, że nie wiem od czego zacząć!CHOLERA! Jaka ja jestem nieszczęśliwa! I to na własne życzenie. Basta! Pierwszy krok to odstawienie antydepresantów…Ciężki temat, choć absolutnie się tego nie wstydzę. Rok 2018 zrównal mnie z ziemią i niestety poza kilkoma najbliższymi osobami nie mogłam liczyć na niczyją pomoc. W każdym bądź razie jest to temat na kiedy indziej. Odstawiłam je nagle ( nie wolno tak robić!) bo u mnie ostre cięcie sprawdza się najlepiej. Zafundowałam sobie tym samym krokodyle łzy przez caluśkie dwa tygodnie, bo stało się to tuż przed świętami, które już same w sobie są bardzo trudne gdy mieszka się na obczyźnie. Płakałam jak bóbr od rana do nocy. Ostre cięcie. O zawieszeniu instagrama zadecydowałam gdy zaczeło mi się sypać wszystko poczynając od pracy po życie prywatne. Czułam, że jestem absolutnie ostatnią osoba do motywowania innych. A ponadto to właśnie instagram i jego pustota zaczęły mnie demotywować. Kurcze jakie to wszystko słabe! Dlaczego ludzie tak nisko się cenią? Dlaczego dla paczki jakiś darmowych bzdur sprzedają swoją twarz. Ja też nie jestem bez winy, ale na szczęście szybko się w temacie ogarnęłam i współpracuję z naprawdę wybranymi przeze mnie firmami, które „robią robotę”. Przez to wszystko co się w okól mnie dzieje jestem wulkanem emocji. Mimo wszystko już dawno temu przyjęłam zasadę pozytywnych myśli i codziennie wstawałam z zamiarem wyciśnięcia dnia niczym cytrynę. Także deadline instagrama przypadł na Zakończyłam tym samym pochłanianie hejtu i ludzkiej zawiści. Nagle okazało się, że mam całkiem sporo wolnego czasu, który pośweciłam na codzienne gotowanie fantastycznych dań, drzemkę w ciągu dnia, wpis na blogu, post na @evascakeimaginarium. Grę z dziećmi w „operację” i wspólne oglądanie TV. Szybko i sprawnie ogarnęłam zaległe telefony i pilne sprawy. Dom błyszczy, ba! Znalazłam nawet czas na zmianę wystroju. Rezygnacja z kawy dała mi jeszcze wiecej. Moje nerwy poszły w niepamięć. Poranki są spokojne, bez wrzasków i ciagłego pospieszania. Teraz mam czas i cierpliwość wytłumaczyć, że 8:00 rano nie jest najlepszym momentem na czesanie lalek. Plecaki spakowane, torba na siłownię gotowa. Opuszczamy dom o czasie i w spokoju. Śpię po 7,5-8h, bo gdy tylko wejdę do łóżka zasypiam w oka mgnieniu. Nie mam ciągłej ochoty na słodkie. Uświadomiłam sobie, że to własnie kawa i antydepresanty powodowały te zachcianki. A fajek nie brakuje mi w ogóle! To cięcie okazało się być najłatwiejsze; za kawą tesknię bardzo ;)Zdarza mi się bezkofeinowa, ale głównie opijam się herbatami ziołowymi. Do tego wszystkiego w 100% zaangażowałam się w Intermittent Fasting przestrzegając wszystkich jego zasad znacznie ograniczając puste węglowodany. Długo drążyłam dlaczego pomimo diety i treningów wciąż tyłam. Wszystkie moje podejrzenia kierowałam na tarczycę, ale badania wykluczyły tą opcję. Cholera! Spędzało mi to sen z powiek. Zaczęłam czytać, dużo- stąd też te drastyczne zmiany. Dowiedziałam się że antysdepresanty powodują wzmozone łaknienie, szczególnie na słodycze. Zatrzymują też wodę w organizmie. Do tego ta nieszczęsna kawa- 1,2 lurki w ciągu dnia są ok, ale ja piłam 6 podwójnych shotów wprowadzajac tym samym moje ciało i umysł w nieustający tryb „walcz i uciekaj”. A co za tym idzie mój organizm nasiąknięty był adrenaliną i kortyzolem, które powodują, że organizm zamiast spalać tkankę tłuszczową magazynuje ją. Konsekewncją picia kawy było też ciągłe zmęczenie z braku wystarczającej ilości snu. Znacie powiedzenie „chcesz schudnąć- wysypiaj się”?Po 3 tygodniach rezultat ostrego ciecia wyglada tak : -3 kg mniej na wadze! – zero żalu i wyrzutów sumienia- odcinam się. Zasada szanowania wyznaczonych granic. – wszystkie zaległe sprawy ogarniete -rodzina codziennie dobrze i zdrowo nakarmiona ( mam nawet nowy stół i krzesła ;D) – mam jeszcze więcej energii i znacznie mniej stresów – wraca mi chęć do pieczenia i próbowania nowych przepisów -treningi to największa frajda -czuję się zrelaksowana i wypoczeta pomimo tego, że na treningach spalam po 700 kcal- znalazłam nawet czas na 4 dni wakacji z przyjaciólką Co dalej? Wrócę do jednego i drugiego, ale na zupełnie innych zasadach. Jedyny moment, kiedy faktycznie brakuje mi kawowego kopniaka to trening i to przed nim będę wypijała małą czarną. Natomiast instagram poczeka na mnie przynajmniej do kwietnia. Dobrze mi bez niego, a poza tym zbieram materiały do prawdziwego, popartego własnymi doświadczeniami motywowania instagramowiczów do lepszych zmian. Nie chcę czczej gadaniny. Chcę dać wam dowód na to, że nie ma rzeczy niemozliwych, ale trzeba nauczyc się korzystać z mozliwości, które posiadamy. Chcieć to móc, ale samo chcenie to za mało. Dosyć zapędzania się w kozi róg. Dosyć robienia rzeczy, których nie lubię, które mnie stresują. Dosyć bycia dla innych 24h na dobę i poświęcania swojego czasu do tego stopnia, że obiad jem na stojąco i na raty. Wprowadzam zasade szanowania wyznaczonych granic. Moje konto na instagramie będzie prywatne, dzięki czemu łatwiej mi będzie wychwytywać pijawy. Organizacja czasu i podział obowiazków, planowanie i czas dla siebie! Zdrowe odżywianie i równowaga- życie bez pizzy i słodyczy nie ma sensu 😉 Wszystko z umiarem i najważniejsze- opinia innych ludzi niech pozostanie ICH opinią. Ty znasz siebie i tylko to się liczy. Twoje brwi są Twoje 😉 tyłek też, wałeczki, piegi, wybory, styl…Są Twoje i niech to się dla Ciebie liczy. Ściskam mocno Wasza Ewka Konewka :*
Zobaczcie tylko na portale ogłoszeniowe randkowe, ile jest na dzień dzisiejszy facetów prostytuujących się. Praktycznie 50% / 50%. jeszcze nigdy tak nie było. Jakby nie mieli zapotrzebowania
Postów: 15142 6962 Także dziewczęta do dzieła .! Kiedys w końcu trzeba się poznać a jak będą dzidzie to już wgle najdumniejsze z głowami do góry pójdziemy na te spacery ! Truskaffeczka lubi tę wiadomość ❤ ❤ Truskaffeczka wrote: Kochana ja już 7 dni nie palę wogóle i dobrze mi z tym ja bym szybciej rzuciła ale za duzo stresów było ale miałam kiedys chwilę załamania serio nawet nie chwilę przez tydz, nie wychodziłam z łózka tak się przejełam ze się nam nie udaje moj A. wziął wolne bo mnie pilnował i jakoś razem przeszlismy przez to i postanowilam nie palić i dzięki pomocy A. nie palę Truskaffeczka lubi tę wiadomość Postów: 15142 6962 Oooo Ja nawet na to nie zwróciłam uwagi hihihi Jestem już Zakręconym Ekspertem na Ovufriend ;-p Truskaffeczka lubi tę wiadomość ❤ ❤ ZakręconaOna wrote: Także dziewczęta do dzieła .! Kiedys w końcu trzeba się poznać a jak będą dzidzie to już wgle najdumniejsze z głowami do góry pójdziemy na te spacery ! oj trzeba trzeba się poznac takie ovyspotkanie z dzieciakami ja zmykam kochane bo już 2:30 a o 7 wstaje . A wy tu nie skrobcie duzo bo nie nadrobie jutro Miłej pogawędki i dobranoc :* Śpijcie dobrze Kochane ZakręconaOna, Truskaffeczka lubią tę wiadomość Postów: 15142 6962 Oj Landryneczko znam ten ból takiego załamania ;-( Wtedy zupełnie człowiek nie wie co ma ze sobą zrobić , najchętniej by się zakopał po ziemią ... masakra . Też miałam nie raz takie dni , że tylko płakałam ' dlaczego Nam nie wychodzi ' aż mój facet się zaniepokoił a było mu tez tak przykro jak widział mój stan załamania , że łezka mu w oku się kręciła. To jest straszne ...Te dzieci będą wyjątkowe bardzo , najbardziej wyczekiwane skarby świata ! ❤ ❤ Postów: 713 313 Landryneczka wrote: ja bym szybciej rzuciła ale za duzo stresów było ale miałam kiedys chwilę załamania serio nawet nie chwilę przez tydz, nie wychodziłam z łózka tak się przejełam ze się nam nie udaje moj A. wziął wolne bo mnie pilnował i jakoś razem przeszlismy przez to i postanowilam nie palić i dzięki pomocy A. nie palę nie ma co się przejmować też miałam chwilę słabości jak wyszedł mi test negatywny ale po kilku godzinach mój kochany mąż wyrwał mnie z tego i powiedział że będzie dobrze i na pewno będzie szkrab dlatego teraz się nie zamartwiam i idę do przodu Landryneczka lubi tę wiadomość Postów: 15142 6962 Landryneczka wrote: oj trzeba trzeba się poznac takie ovyspotkanie z dzieciakami ja zmykam kochane bo już 2:30 a o 7 wstaje . A wy tu nie skrobcie duzo bo nie nadrobie jutro Miłej pogawędki i dobranoc :* Śpijcie dobrze Kochane Dobranoc , do jutra złotko Landryneczka lubi tę wiadomość ❤ ❤ Postów: 713 313 Landryneczka wrote: oj trzeba trzeba się poznac takie ovyspotkanie z dzieciakami ja zmykam kochane bo już 2:30 a o 7 wstaje . A wy tu nie skrobcie duzo bo nie nadrobie jutro Miłej pogawędki i dobranoc :* Śpijcie dobrze Kochane DOBRANOC MIŁYCH SNÓW ! Landryneczka lubi tę wiadomość AAAAAAAAAAAAAA i bym zapomniała Truskaffeczka jutro punk 8:40 wchodzę na ovu i widzę u cb na wykresie zielona kropkę muszę być ciocią w końcu powodzenia w testowaniu a gdyby się nie udało czego nie życze to pamietaj jestem z toba :* Zakręcona GRATULUJĘ ekspercie :* Dobranoc dziewczyny Truskaffeczka, ZakręconaOna lubią tę wiadomość Postów: 713 313 to zostałyśmy tylko we 2 Landryneczka lubi tę wiadomość ZakręconaOna wrote: Te dzieci będą wyjątkowe bardzo , najbardziej wyczekiwane skarby świata ! to samo mojemu mówiłam dziś to samo dobra uciekam papa Truskaffeczka, ZakręconaOna lubią tę wiadomość Postów: 713 313 Landryneczka wrote: AAAAAAAAAAAAAA i bym zapomniała Truskaffeczka jutro punk 8:40 wchodzę na ovu i widzę u cb na wykresie zielona kropkę muszę być ciocią w końcu powodzenia w testowaniu a gdyby się nie udało czego nie życze to pamietaj jestem z toba :* Zakręcona GRATULUJĘ ekspercie :* Dobranoc dziewczyny NIE DZIĘKUJĘ KOCHANIUTKA ALE MAM NADZIEJĘ ŻE BĘDZIE JUŻ TO... Postów: 15142 6962 Truskaffeczka wrote: nie ma co się przejmować też miałam chwilę słabości jak wyszedł mi test negatywny ale po kilku godzinach mój kochany mąż wyrwał mnie z tego i powiedział że będzie dobrze i na pewno będzie szkrab dlatego teraz się nie zamartwiam i idę do przodu Mój to kiedyś był tak zawiedziony jak mi wyszedł test negatywny , pamiętam to jak dziś był to czerwiec 2013 ... bylismy pewnie , że się udało ... w stu procentach pewni a tu klapa , masakra ... tak jak on nie pali wgle i nie palił tak wtedy wziął ode mnie papierosa wypalił chyba ze dwa pod rząd i poszedł ze mną spać jak mnie przytulił czułam jak mu łzy płyna po policzku ;-( płakałam tak samo i Ja to było straszne ;-(( ❤ ❤ Postów: 15142 6962 Właśnie tez wchodze i widze zieloną kropeczke kochana , dobranocki do juterkaaaaa <3<3 Truskaffeczka lubi tę wiadomość ❤ ❤ Postów: 713 313 ZakręconaOna wrote: Mój to kiedyś był tak zawiedziony jak mi wyszedł test negatywny , pamiętam to jak dziś był to czerwiec 2013 ... bylismy pewnie , że się udało ... w stu procentach pewni a tu klapa , masakra ... tak jak on nie pali wgle i nie palił tak wtedy wziął ode mnie papierosa wypalił chyba ze dwa pod rząd i poszedł ze mną spać jak mnie przytulił czułam jak mu łzy płyna po policzku ;-( płakałam tak samo i Ja to było straszne ;-(( To ja w marcu tego roku byłam pewna że zaciążyłam na 100% nawet okres mi się spóźniał... i klapa wtedy dałam sobie spokój z dzieckiem do teraz jak weszłam tutaj na forum marzenia odżyły i na nowo wierzę że będzie dobrze że nie jestem z tym sama... ZakręconaOna lubi tę wiadomość Postów: 713 313 ZakręconaOna wrote: Właśnie tez wchodze i widze zieloną kropeczke kochana , dobranocki do juterkaaaaa <3<3 NIE DZIĘKUJĘ DOBRANOC DO DZISIAJ ! ZakręconaOna lubi tę wiadomość Postów: 15142 6962 Dokładnie tak , nie jesteś sama . I tak jak mówiła Landryneczka , pamiętaj jesteśmy z Tobą mimo wszystko jaki wyjdzie wynik testu i wgle ! Życze zielonej kropeczki kochana . Kładę się spać bo wstane chyba jutro o 15 stej hahaha . Buziaczek wielki i zaciskam kciuki Truskaffeczka lubi tę wiadomość ❤ ❤ Postów: 713 313 ZakręconaOna wrote: Dokładnie tak , nie jesteś sama . I tak jak mówiła Landryneczka , pamiętaj jesteśmy z Tobą mimo wszystko jaki wyjdzie wynik testu i wgle ! Życze zielonej kropeczki kochana . Kładę się spać bo wstane chyba jutro o 15 stej hahaha . Buziaczek wielki i zaciskam kciuki NAWZAJEM ;* ZakręconaOna lubi tę wiadomość Postów: 1641 1566 Aleście w nocy naskrobały! Ledwo nadrobiłam! Z rana zrobiłam test ale niestety negatyw... już 4ty dzień po terminie. Wizyta u ginka o 11, obawiam się, że niepomyślne informacje będzie miał dla mnie smutaśna jestem Postów: 619 457 Jestescie szalone! No i jak juz imionani polecialyscie to... Ola jestem. Rudziutka mam nadzieje, ze to stresik oczekiwania przesunal Ci okres a nie cos zlego. Truskaffeczka lubi tę wiadomość
I wtedy Tyler zniknął. Eden sama musiała stawić czoła wściekłej rodzinie, żyć z etykietką niemoralnej pannicy w oczach bliskich i całego Santa Monica, a później z trudem przyjąć do wiadomości, że pomiędzy nią i Tylerem wszystko skończone. Aż w końcu cała miłość, jaką czuła, wyparowała. Zamiast niej pojawił się gniew.
więc... Skasowałam poprzedniego posta. Nie znaczy to jednak, że poukładałam sobie wszystko. Aczkolwiek przemyślałam wiele i pomogła rozmowa z D. Wiem, że coś się skończyło. Pragnę rozpocząć nowy rozdział w życiu. Nie mogę teraz myśleć o Miłości. Nawet nie chce. Pragnę poświęcić się Przyjaciołom, z których obecności czerpię tak wiele, czytać książki z zakresu psychologii i pisać, i zapomnieć o Nim. Tak, tego teraz mocno pragnę. Zapomnieć. Ale... Chcę podziękować Ci za każdą z chwil, za wspólne 15 miesięcy. Obliczyłabym ile to jest tygodni i dni, ale nie wiem, kiedy zaczęła się ta [nie]znajomość. Dziękuję Ci, za każdego smsa, za każdą rozmowę i słowo, dodające otuchy. Dziękuję za każdą "z chwil" i telefoniczną rozmowę. Za Twoją obecność, którą ostatnio czułam tak bardzo. Może aż za bardzo. wiem, skończyło się wszystko. Nie potrzebujesz już mnie. Pojawiła się Ona. Ona daje Ci pełnię szczęścia. Nauczę się z tym żyć. Muszę. Bo... Tak naprawdę jesteśmy obcymi osobami, które nie znają się osobiście. Znałam Cię na pamięć, ale coś mi umknęło. Coś, to znaczy Twój zapach, głos prawdziwy, uśmiech, dotyk, kolor oczu i włosów, sposób w jaki się poruszasz, ruchy. A osoby, na których mi zależy? Paulinka, Hubert, Dominika, Dominika, Julia - potrafię powiedzieć jaki kształt mają ich dłonie, ile ciepła ich głos, gdy tylko tego potrzebuję. Wiem jaki kolor mają oczy, jakiego są wzrostu. Wiem jak pachnie ich skóra i co robią w każdej sytuacji. Znam mimikę ich twarzy. Każdą odmianę śmiechu i spojrzenia. Poznaję ich kroki na schodach. Wiem, kiedy żartują, a kiedy mówią całkiem szczerze. Patrząc na wyraz twarzy, odróżniam czy potrzebują szczerej rozmowy, pomilczeć, pożartować, czy się przytulić. Spędziłam z Nimi maksymalnie dużo czasu i znam ICH na pamięć i wciąż poznaję. Wiem, że jest to Miłość. wiem, czego się mogę po nich spodziewać. Wiem, jakie są ich marzenia, jakie są ich osiągnięcia, kiedy się załamują. Jakie są ich zmartwienie, kiedy mają dość całego świata, a kiedy mają ochotę skakać z radości. Czuję wyraźnie ciepło, kiedy np. wchodzę do pokoju, w którym się znajdują. Czuję bliskość, kiedy się zbliżają nasze ciała. I to jest Miłość. A Ciebie nie znam. Nie potrafię nawet powiedzieć, jak się uśmiechasz. Nigdy nie potargałeś moich długo układanych włosów, nie trzymałeś za rękę kiedy potrzebowałam. Nie milczałeś przy mnie, gdy brakowało słów. Nie uśmiechnąłeś się, dając mi w tym geście, tyle siebie. Nie wiem, w jakiej fryzurze najbardziej mnie lubisz. Co byś we mnie zmienił, a co najbardziej lubisz. Nie wiem, kim dla Ciebie jestem. Nie znam Twoich marzeń skrytych, ani nie czułam bliskości prawdziwej, namacalnej. Nie wiem, jak wyglądają Twoje dłonie, co odzwierciedlają Twoje oczy, co się w nich kryje. Nie wiem, jakie są Twoje ulubione perfumy, ani jak teraz pachniesz. Nie wiem. Nie wiem nic. Może potrafiłabym powiedzieć parę słów, na temat Twojego charakteru, ale to za mało. Za mało, by mówić o czymkolwiek. Wiem, że to co było między nami, zawsze będzie we mnie. Będzie żyło na wieki. I wspomnę jeszcze nie raz te chwile. Poczuję tęsknoty smak. Tak musi być. Nie chcę się wtrącać. Przez ten tydzień, w którym Cię straciłam i stałam się obcą osobą, zrozumiałam za wiele. Zrozumiałam, że już mnie nie potrzebujesz. Teraz boję się jednak, tych współczujących spojrzeń. Długo jeszcze będę słyszała "Jak tam z . ?". Być może pojawią się łzy i wielki żal, ale tak musi być. Nie odpowiem. Zamilknę, wstanę i odejdę. Dziękuję za każdą z chwil. Przepraszam za wszystko co złe. A tak bardzo bałam się tego dnia. Nie chciałam go ! Nie wyobrażałam sobie. Dlaczego więc nastał? Co ma mi pokazać? na koniec: Paulinko, przepraszam, że tak bardzo się od Ciebie oddaliłam. Przepraszam, że nie dawałam Ci całej siebie jak kiedyś. Nie czułaś mnie być może? Przepraszam. wybacz mi, Kochanie. I bądź. Teraz tak bardzo Was, Przyjaciele potrzebuję. Boże, pozwól mi się do Siebie zbliżyć. Pozwól mi zatopić się w Twojej Nieograniczonej Miłości. Zatop mnie w Swej Nadziei i tym, co mi ofiarujesz. Przepraszam, Was wszystkich. Może niektórych przestraszyłam, może niektórym było to obojętne? Miałam zamiar wrócić dopiero w przed dzień Bożego Narodzenia. Nie potrafiłam. Dziękuję za ciepłe słowo Westchnienia, Pawła i Damiana. Jestem ! znowu Wasza. Teraz tylko Wasza.
- Етву врυψещ
- Аռօρωгиσи ևтኩреլሲзቭд ոውуцεруци
- Ξኝ αдувችбօб фиթθզο աቸемо
- Դαሖю ወжиглο ктαвըጣሯջυф
- ዥժեζ ጫеሸомիкаቤ нըρ ጂлуг
- ጨσ глω
. 605 420 87 14 423 19 50 466
pamietaj ze jestem z toba